Od początku mojej kariery blogerki, a nawet znacznie wcześniej pojawiały się wnioski o specjalną sekcję dedykowaną anegdotkom małżeńskim. No to proszę. Obawiam się jednak, że na podstawie niniejszego wpisu może nastąpić automatyczne niejako rozwiązanie węzłów małżeńskich na podstawie rażącej niezgodności charakterów. Może to więc być post pierwszy, a zarazem ostatni z tej kategorii.
Sprawa ma się następująco: jest wieczór, dzieci śpią, ja odpaliłam Youtube’a i oglądam sobie jakie to kawałki lokalne zagrała Metallica w różnych miastach w ramach obecnie trwającej trasy koncertowej. Jestem bowiem oczarowana ich interpretacją Jożina z bażin, a w zasadzie nie tyle samą interpretacją, co w ogóle doborem repertuaru, dystansu do swojego statusu gwiazdy i w ogóle gdzie Metallica, a gdzie Jożin z Bażin?
Wtem, małżonek przysiada się na kanapie, wielkodusznie więc postanawiam go uświadomić w nowinkach kulturalnych i przedstawiam sprawę. Zakładając, iż oryginalne wykonanie tegoż światowego przeboju może być małżonkowi nieznane, pokazuję mu najpierw, że tak powiem źródłowy teledysk. Małżonek nie wykazuje większego entuzjazmu słysząc jak to Jożin z bażin moczarem se pliżi. Nawet prskate letadlo nie wywołuje reakcji. No cóż, składam to na karb różnic kulturowych. Przystępuję do demonstracji gwiazdorskiej interpretacji z koncertu w Pradze. Małżonek nadal niewruszon… Zaczynam więc tłumaczyć, że to jest kultowa piosenka w Czechach, wszyscy ją znają, ba, wszyscy w Polsce ją znają, że to jest taki żart jakby, ale świetny, no kultowy. Mąż wydaje się mniej więcej łapać kontekst. Wyrażając niejako zainteresowanie, zadaje pytanie, chce otóż wiedzieć ile ci goście mają lat.
– Nie wiem dokładnie, wygoogluj sobie.
– Ale co mam wpisać w Google? Ile lat ma ten gość z Metalliki?
– Yhy, albo po prostu nazwisko wpisz.
– A skąd ja mam wiedzieć jak ten gość ma na nazwisko?
O przepraszam. Są pewne granice tolerancji. SKĄD ON MA WIEDZIEĆ JAK TEN GOŚĆ MA NA NAZWISKO?!
Ok, nie musi lubić. Ale nie wiedzieć?!
Tak więc, Wysoki Sądzie, sam Sąd rozumie, ten związek nie ma sensu. To są zbyt duże różnice. Co tam różnice kulturowe, co tam niezgodność charakterów, on się mnie pyta skąd ma wiedzieć jak ten gość ma na nazwisko?!
O ja przepraszam, ale ścieżkę dźwiękową z własnego ślubu to jednak należy mieć opanowaną. Postawiłam ultimatum: ma czas do następnej rocznicy ślubu, ma wkuć na blachę nazwiska wszystkich członków zespołu. Wystarczą obecni. Tak na początek.